BON MOTY CZY FRAZESY?


il. prof. Wiesław Gołuch (z cyklu Teatr)


Lubię dobry teatr dramatyczny. Zwłaszcza kiedy aktorzy nie wylegują się na łóżkach, przewracając się godzinami z boku na bok, i nie posiadują na krzesłach niemo – jak zazwyczaj czynią w kultowych skądinąd maratonach Krystiana Lupy. Wolę teatr zdarzeń – wspomnijmy choćby Makbeta Lecha Raczaka w legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej. W takim teatrze wielkie mechanizmy historii, o których pisał przed laty prof. Jan Kott, bywają co prawda przenoszone do prywatnej egzystencji człowieka, ale przydają jej niepośledniego dramatyzmu – jak u Warlikowskiego, Klaty czy Jarzyny. Lecz to nie polityka przesądza o życiu człowieka wrażliwego, lecz człowiek o polityce. 

Pod pewnym warunkiem. Przywołajmy Szekspirowskiego Hamleta:
„Ten, co nas obdarzył
Tak dzielną władzą myślenia, że może
I wstecz, i naprzód poglądać, nie na to
Dał nam tę zdolność, ten udział boskości
Rozumem zwany, aby w nas jałowo
Leżał i butwiał. Jest–li to więc skutkiem
Zwierzęcej, bydła godnej niepamięci,
Czy trwożliwego i drobiazgowego
Przewidywania, które ściśle biorąc,
Zawsze ma w sobie trzy części tchórzostwa,
A tylko jedną mądrości”.

Oczywiście, mądrość czytania teraźniejszości przez przeszłość, owo przeniesienie prospołecznej aktywności rozumu na teraźniejszość bywa kosztowne. Wykluczenie, wzgarda, marginalizacja, szyderstwo, dezinformacja –  władza praktykuje wiele skutecznych mechanizmów przymusowej atrofii myślącej, czyli krytycznej wobec dziś jednostki. Dlatego w teatrze jest ciekawiej niż na wyborczym mitingu. Mimo wcześniej zaprojektowanych dekoracji i kostiumów, mimo jakoś tam kanonicznego tekstu recytowanego według zamiaru inscenizatora nigdy nie wiem, co naprawdę zobaczę na scenie. Pretekst zawsze bywa ten sam, a jakże inne jest dziś, inne będzie jutro – tak wiele zależy od fenomenu spektaklu. 

Teraźniejszość ludzkiej psychiki nigdy nie jest samoistna. Trwa. Przywołajmy stary obraz Paula Gauguina. Porządek rzeczy jest dany: narodziny, nasycenie, akceptacja przemijania. Tylko tyle. I wspomniana w wersach Hamleta mądrość Boga czy bóstw, porządkujących krzątaninę człowieka – teraźniejszość przemyślaną lub bezrefleksyjną. Mamy wybór. Polityka – inaczej niż teatr – zamiast monologu Hamleta ma hasła, programy i logotypy do bólu przewidywalne. 



Świetlana przyszłość. Twardy charakter. Swoi i obcy. Błękit, biel, czerwień. Oświecony despotyzm. Nowoczesność w domu i zagrodzie. Wspólnota marzeń. Bonusy finansowe. W konstelacji zależnej od okoliczności klimatycznych – jak sugerowała niegdyś ministra B. Claimy zazwyczaj nie są na poziomie cytatów z Szekspira. Zapisane w tzw. mediach społecznościowych przeistaczają się w samoistny komizm memów – nawet na szlachetnym tle samolotowego skrzydła przecinającego kumulusy. To zapewne najoczywistsza metafora lotu w świetlaną technoprzyszłość.  

Dlatego z tekstami dramaturgów władzy należy uważać, zwłaszcza gdy są to bon moty dnia. Nie wiem, czy mogą zakłopotać przekonanego wyborcę – pewnie nie, ale mnie zastanawiają. Oto jeden z nich à propos wyborów #uniwroc: stanie w miejscu cofa nas bez szans na powrót. Spróbowałem rzecz udramatyzować, shamletyzować czy nawet umakbecić. I nic. Uprościłem zdanie – stanie w miejscu cofa bezpowrotnie. Skoro bez szans, to i bez zaimków. Ale czy stanie w miejscu istotnie może cofać? I do czego wracamy stąd tu, czyli w istocie przemieszczając się donikąd. To jakby wbrew istocie ruchu i logice języka. 

Chyba, że postoimy w perspektywie obrotu Ziemi wobec własnej osi. Ale i tak zależy, w którym kierunku wystawimy twarz, a w którym plecy. Bo gdy zawieje wiatr historii, może być ciekawie. Makbet powiadał:
„Strach mniej jest straszny, mniej ma w sobie grozy
W rzeczywistości niż strach w wyobraźni […]
siły duszy mdleją w przypuszczeniach,
I nie istnieje tylko to, co nie jest”.

Wolę rzeczywistość niż polityczne ekstazy na temat przyszłości. Wolę dobry teatr Szekspira i malarstwo Gauguina niż polityczne claimy. Nie istnieje tylko to, co nie jest. Świetlana przyszłość także. Także dla nowego rektora.

Komentarze

Popularne posty